Na początek powiem, że wszystko dzisiaj jest przeciwko mnie tak samo jak rok temu i jak dwa lata. Myłam sobie dzisiaj glówkę i strzeliła mi ta rurka przez ktorą płynie woda w prysznicu (no chwilowy zanik pamięci). Oczywiście byłam cała mokra. Teraz mnie rozbolał łeb. Okazało się, że chyba o 12:00 (w nocy) będę miała "przyjemność" wybrać się ze staruchami i "kochanym" braciszkiem do "Dorianków" na szampana. Ja cieszę się identycznie jak moi starzy z tej nowinki. Ja jestem "happy" bo będą tram trzy dzieciaki w wieku poniżej pięciu lat i mój braciszek, jedenaście latek. Moi starzy nie chcą się nigdzie ruszać z tego powodu (stare wapniaki), że ojciec idzie na 12:00 do pracy (tym razem w dzień). Chcąc czy nie chcąc pójdę, bo nie będę siedziała sama w tą "piękną" noc. Godzina nic nie zbawi.
Wszyskim zyczę z calego serca lepszej zabawy niż ja będę miała. No i spelnienia marzeń i usmiechu na twarzy w Nowym Roku.
aha i nie przejmujcie się w Sylwestra bo będziecie mieli przerypany Nowy Rok. Po 1200 pewnie wykasują mi sie te notki i będę musiała znowu je powklejac do blogu